Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Święta

Obraz
Dziś Wigilia. Jak co roku, mam ambiwalentne uczucia względem tego dnia. Z jednej strony lubię świąteczny klimacik, ale wcale nie ten, który jest przy stole. Jakoś tak się złożyło, że wolę tę komercyjną otoczkę, mocno zahaczającą momentami o kicz. W końcu w świętach powinno chodzić między innymi o to, żeby czuć się dobrze i komfortowo chociaż w tym czasie, nie? Z drugiej strony, niespecjalnie lubię spędzać ten czas z rodziną. Wiecie, zrób to, zrób tamto, tego nie wypada, tamtego nie wypada, idź na mszę bo święto, nie śpij do południa... Także pozostanę po prostu przy tym, jak święta spędziła moja simka. Bo ostatnio to właśnie Simsami sobie zapycham czas. Wesołych!

Tylko tyle

Obraz
Nienawidzę kompresji.

Prokrastynacja

Obraz
Znowu wpadam w stan, w którym nie wiem, która droga jest odpowiednia i żadna z nich na dodatek mnie nie zachęca. Kryzys pełną gębą, zarówno finansowy, jak i emocjonalny. W ogóle nie mam ochoty na cokolwiek, a jakby tego było mało, dopadł mnie nawrót zespołu cieśni nadgarstka i popsułam sobie kolano. :( W tej chwili siedzę właśnie i nie wiem, co ze sobą zrobić. To nie jest tak, że mi się nie chce, po prostu się boję podjąć ryzyko wyjścia z domu, bo to oznacza użeranie się ze społeczeństwem w pełnej krasie. Wczoraj, przykładowo, wracałam sobie z pracy, po drodze udało mi się kupić duży garnek i jakieś pierdoły, przy czym garnek z tymi pierdołami niosłam osobiście własnymi rękoma, bo po co komu torby. Stojąc z tym garem w tramwaju kleciłam już w głowie wiązanki pod adresem każdego pełnosprawnego mężczyzny, który w owym tramwaju zajmował  miejsce siedzące. Społeczeństwo budzi we mnie taką frustrację, że czasami aż mnie krew zalewa i nie potrafię z tym nic zrobić. Czasami wystarczy, że

Światełko w tunelu?

Czwartek. Fajny dzień, zapowiada się równie fajnie. Lubię czwartki, przede wszystkim dlatego, że w czwartki mam terapię. Poza tym, po czwartku jest już piątek, a z piątku na sobotę można mieć spanko. Jadę właśnie na rozmowę, która wyskoczyła mi prawie spontanicznie, bo nie planowałam szukać czegoś w zawodzie akurat teraz. Ale skoro dają, to czemu nie... Jeśli mi się uda, to zdobędę trochę doświadczenia w fotografii produktowej. Tyle nowej wiedzy! Tyle umiejętności, które będę mogła później wykorzystać! Nie mogę się doczekać, serio. Trzymajcie kciuki. Droga daleka, ale może warto.

A gdyby tak...

Nerchel wciąga mnie w świat lalek. Powiem wam, jak to jest - przychodzi do was Nerka i mówi "O, patrz, mam takie modelki, chodź", a potem idziemy do lasu. Idziemy tym lasem, idziemy, idziemy... A tu nagle dziupla w drzewie. A dziupli pilnuje stado lalek ubranych w liście dla kamuflażu. Nerkę już znają, więc wchodzimy do dziupli i jak nagle nie polecimy w dół! Lądowanie jest na szczęście miękkie, a dookoła jest jeszcze więcej lalek. Każda ma swój potencjał, niektóre wymagają lekkiej poprawy tego i owego, ale wszystkie są mnie ciekawe. "A co to za jedna, a co ona ma ze sobą? Co to za lampki, co to za lufa?" Jak się zorientowały, że to aparat fotograficzny, zażądały sesji. Zostałam na tyle wciągnięta, że wcale nie chcę poprzestać na fotografowaniu lalek Nerki. Chcę własne lality! Wygrzebałam nawet z szafy jakąś starą Steffi-wróżkę i pannę z Winx. Planuję repaint obu i reroot tej Steffi, bo ma paskudne włosy. Może kiedyś będą zdjęcia. Najbardziej to bym chciała

Wygrzebane

Obraz
Odgrzebałam trochę moich poprzednich zdjęć i nawet je odświeżyłam. Smacznego.

Elfia magia smrodu czy krasnoludzkie przetwory?

Obraz
Wczoraj postanowiłam sięgnąć po elfią magię, jako że mam w domu mężczyznę walczącego o życie*. Zrobiłam syrop z cebuli, ale żeby miał większą moc, dowaliłam do niego dwa ząbki czosnku i trochę świeżego imbiru. I miód. Ociepanie, jak to wali. Oby tak samo waliło w przeziębienie. *mężczyzna nie jest chory, mężczyzna walczy o życie

Powitalna porcja zdjęć.

Obraz
Poniżej trochę kontrastu, który jest zarówno w mojej duszy, w moim sercu, jak i w mojej głowie. Nie mam bladego pojęcia, jak nazywa się ta roślina, ale cierpliwie pozowała, kiedy testowałam nowe pierścienie makro. Kiedy zima przyjdzie, ale i tak jest ciemno mimo śniegu, który zalega wszędzie, gdzie się tylko da. Droga do otchłani moich myśli.

Droga do pracy

Jest środa. Niektórzy mówią, że to taki mały piątek i chyba coś w tym jest, bo wstając w środę rano myślę sobie "A! Jak fajnie, jutro już czwartek!" a potem robi się piątek, a potem sobota, a potem niedziela i znowu poniedziałek. Dobrze, że chociaż w pracy się nie przemęczam, bo samo to podróżowanie w czasie jest okropnie wyczerpujące. Tak wyczerpujące, że aż głowa boli. Jadę sobie do pracy wukadką i o dziwo nie jestem zirytowana absolutnie niczym, chociaż to może być zasługa dobrze wybranego miejsca siedzącego. Zazwyczaj społeczeństwo, które mnie otacza w postaci zupełnie przypadkowych osób bardzo mnie irytuje. Tak bardzo, że mam ochotę dać z łokcia każdemu, kto zbliży się do mnie na mniej niż pół metra. Najbardziej, kiedy stoję albo idę. Ludzie wymuszają pierwszeństwo nawet w przejściach podziemnych! Gdybym żyła w świecie baśni, z pewnością byłabym tą, która pluje żabami, bo zawsze, ZAWSZE w takich miejscach mamroczę pod nosem soczyste wiązanki. Napisałabym coś więcej, al

Wstęp.

Obraz
Witajcie. Stworzyłam bloga, żeby publikować na nim na bieżąco zdjęcia, które robię. Ich będzie tu raczej większość, chociaż nie wykluczam, że będą zdarzać się wpisy poświęcone pozostałym dziedzinom mojej działalności. Część moich zdjęć będzie publikowanych na blogu Winylowy Orszak w ramach współpracy z autorką i wciągania mnie w świat lalek. Oprócz sporadycznego pstrykania zdjęć zajmuję się grafiką i rysunkiem. Robię różne rzeczy, a jedną z moich prac w postaci bannera możecie zobaczyć na wyżej wspomnianym blogu. Oczywiście jestem otwarta na współpracę. :) Bardziej prywatnie, interesuję się zoopsychologią, botaniką, zoologią. Skupiam się raczej na gatunkach, które mogą żyć z człowiekiem - gryzonie, zwierzęta towarzyszące i zwierzęta stricte egzotyczne. Mam psa - Gucia. Mam też Kluskę (Pantherophis guttatus) i Rzapkę (Heterodon nasicus) oraz kilka pajączków. Przez około 6 lat miałam również szczury, prowadziłam dom tymczasowy i niestety musiałam zakończyć swoją przygodę z ogonkam